Artykuł pedagogiczny pt. „Milczek”

 

„Nie wiem, dlaczego tak jest, że w domu mówię, a gdzie indziej nie. Chyba boję się, że ktoś usłyszy mój głos i zacznie się ze mnie śmiać. Przecież ja do tej pory nie mówiłem, a teraz zacznę mówić, to będą się ze mnie wyśmiewać i uważać za dziwaka. Albo pomyślą, że robiłem im głupi kawał, i się obrażą. Dlatego nawet jakbym chciał się odezwać, to wolę milczeć (…). Raz tak było, jak się przypadkiem odezwałem do pani w przedszkolu, to ona powiedziała: Ojej, ty mówisz? Pamiętam, że bardzo dziwnie się wtedy poczułem-  jak jakiś odmieniec. Od tej pory już pilnowałem, żeby się do niej nie odezwać”.

 

Język ciała

Wyobraź sobie, że za każdym razem, kiedy wychodzisz z domu, kiedy jesteś wśród osób spoza twojej najbliższej rodziny, za każdym razem, kiedy w jakikolwiek sposób nie jesteś „u siebie”- tracisz głos.  A zatem w sklepie, w parku, w szkole, w tramwaju. Kiedy odwiedzają was dalsi krewni. Albo do drzwi puka listonosz. Sytuacje te łączy jedno- kiedy w nich jesteś, nie potrafisz komunikować się słowami. Ale to nie koniec. Ku twojemu zdziwieniu okazuje się, że czasami nie jesteś w stanie podejść do najbardziej nawet życzliwego ci człowieka i gestem wytłumaczyć mu, czego potrzebujesz. To cię  przerasta.  A więc nie mówisz i masz związane ręce. Właśnie dlatego często patrzysz w dół albo uciekasz wzrokiem, bo na wszelki wypadek starasz się nie patrzeć drugiej osobie w oczy. To mogłoby przecież znaczyć, że chcesz z kimś porozmawiać, a ty nie mówisz, więc tak jest prościej. Ta cała sytuacja, w której nagle się znajdujesz i której tak na dobrą sprawę nie rozumiesz, napina twoje ciało i blokuje cię na wszystkich możliwych poziomach. Jesteś tym przerażony i nie jesteś sobą, ale nie potrafisz inaczej. I nie wiesz, co z tym zrobić.

Jest 8.00 rano. Jesteś już na miejscu, a przed tobą cały dzień. Jesteś głodny. Ale nie masz jak o tym powiedzieć. Na twojej twarzy maluje się … nic. Żaden mięsień nie zdradza, że burczy ci w brzuchu. Na szczęście nadchodzi pora śniadania. Idziesz ze wszystkimi na stołówkę. Bierzesz tacę i stajesz w kolejce. Pani kucharka pyta, na jaką bułkę masz ochotę- z serem czy szynką. Wolisz z szynką, bo jesteś alergikiem, więc ser odpada. Ale nie potrafisz nic powiedzieć. Nie masz głosu, pamiętasz?   A twoja twarz pozostaje maską, więc patrząc na ciebie, nie sposób się domyślić, czego możesz chcieć. Spuszczasz wzrok. Dostajesz bułkę z serem i kilka inwektyw na odchodne, z których „dziwak” jest najlżejszą. Siadasz z tą tacą. I z tą bułką z serem. I nie jesz. O pójściu po kubek herbaty możesz zapomnieć. Znowu wszyscy będą się na ciebie gapić. Ktoś nawet pyta, czy nie jesteś głodny, czy coś cię boli, ale ty możesz tylko siedzieć. Siedzisz więc i obserwujesz, jak inni napełniają brzuchy. Twój brzuch zaczyna boleć z głodu. Otulasz się rękami. Czekasz, aż będziesz mógł już pójść. I czymś się zająć. Przez resztę dnia skręca cię w żołądku. W pewnej chwili czujesz, że koniecznie musisz pójść do toalety. Ale trwa coś ważnego, w czym oczywiście koniecznie musisz brać udział, bo wszyscy biorą. I ty masz być jak wszyscy. Angażować się, uczestniczyć i w ogóle. Żeby wyjść musiałbyś poprosić  o przerwę, jakoś się zgłosić. Zwrócić na siebie uwagę. Odpada. Musisz wytrzymać. Starasz się skupić na zadaniu. Robisz swoje. Ale słyszysz, jak ważni ludzie zastanawiają się za twoimi plecami (za to tuż nad twoim uchem): „Mruk siedzi tylko i nic. Ani się uśmiechnie, ani odezwie, a wszyscy tak się starają”. Ale odpowie drugi głos: „Przynajmniej spokojny jest. Nic nie chce. Grzecznie siedzi, ładnie pracuje. Nie ma co narzekać”.  Nie mówisz, ale nie jesteś głuchy! Słuchanie takich rozmów boli sto razy bardziej niż pusty brzuch i pełen pęcherz. Ty wiesz przecież, jaki jesteś. W domu aż cię roznosi. Wszędzie jest cię pełno. Jesteś bystry i zabawny. Nikomu nawet przez myśl nie przejdzie, że możesz być mrukiem czy dziwakiem! Siadasz z boku, żeby trochę się uspokoić. Nie możesz się rozpłakać, bo wszyscy by zaczęli zadawać pytania. Zresztą, jakby to w ogóle wyglądało?! Nie dość, że dziwak, to jeszcze beksa. Musisz przetrwać. Musisz przetrwać. Powtarzasz to sobie w kółko. Nagle otwierają się drzwi. Zrywasz się z miejsca  i biegniesz do toalety. Przy okazji wypijasz w toalecie trochę wody  z kranu, żeby choć na chwilę oszukać głód. Brniesz przez resztę dnia, który tu dla ciebie zaplanowano, i czekasz, co dalej. Czujesz, że potrzebujesz przyjaciela. Z całego serca nie chcesz tej samotności. Chcesz mówić. Ba! Chcesz krzyczeć! Tu i teraz! Ale nie możesz. Nie potrafisz. Tęsknisz za tym, żeby być już w domu. I za tym, żeby móc z kimś wreszcie porozmawiać. W głowie komentujesz wszystko, co się wokół ciebie dzieje. I odpowiadasz na wszystkie pytania, które tu zadają. Bo ty znasz odpowiedzi. Tylko nikt o tym nie wie. I jeszcze myślą, że nic nie rozumiesz. Że to z głupoty milczysz. Albo z lenistwa. Albo na złość. Czujesz, jak twoje oczy robią się mokre, ale szybko wycierasz je rękawem. I nos też. Żeby nikt nie widział. Odliczasz minuty. Już za chwilę pójdziesz do domu. Zjesz ciepły obiad. Opowiesz o książce, którą czytałeś wczoraj w nocy, chociaż miałeś spać. Odpoczniesz. I nabierzesz sił. Na kolejny dzień.

MW – mutyzm wybiórczy

Można założyć, że w każdym przedszkolu jest dziecko dotknięte mutyzmem wybiórczym. Jeśli takie dziecko będzie miało szczęście, przedszkole zgłosi problem rodzicom i tym samym pomoże całej rodzinie. Trzeba jasno zaznaczyć, że w przypadku mutyzmu wybiórczego to wychowawcy, nie rodzice pierwsi zauważą niepokojące sygnały. Ci drudzy bardzo często są zupełnie nieświadomi, jak bardzo różne od znanej im codzienności jest zachowanie ich dziecka poza domem. Na barkach nauczycieli spoczywa więc wielka odpowiedzialność… Mutyzm wybiórczy to zaburzenie lękowe. Objawia się najczęściej w wieku przedszkolnym, zwykle między drugim a piątym rokiem życia. Niestety, wiele dzieci zaczyna pracować nad wyjściem z mutyzmu wybiórczego dopiero w pierwszych klasach szkoły podstawowej, ponieważ wcześniej ich problem został przeoczony. Na domiar złego mutyzm wybiórczy często mylony jest z autyzmem lub ze skrajną nieśmiałością, co z jednej strony opóźnia podjęcie ukierunkowanych działań terapeutycznych, a z drugiej pogłębia zaburzenie. Tymczasem nietypowe zachowania dziecka dotkniętego mutyzmem wybiórczym wynikają  z paraliżującego wręcz lęku przed mówieniem, nad którym nie może ono zapanować. Wybiórcza istota zaburzenia sprawia natomiast, że uczucie to nie jest ciągłe, lecz pojawia się czasami- w pewnych sytuacjach społecznych, w których dziecko nie czuje się bezpiecznie. Dziecko może zatem unikać mówienia do niektórych osób lub w niektórych miejscach. Naraz okazuje się, że dziecko ma dwie twarze. Tę, którą znają najbliżsi- kiedy jest pełne energii, roześmiane, głośne, rozgadane, psotliwe. I tę drugą- zalęknioną. Kiedy jest nad wyraz ciche, nie mówi i w ogóle- stara się nie zwracać na siebie uwagi. Wydaje się, że to właśnie opisana powyżej wybiórczość bywa największą niewiadomą MW i wprowadza najwięcej zamętu. Jednocześnie jest cechą charakterystyczną zaburzenia, którego nie można pomylić z żadnym innym. Trzeba tylko mieć jego świadomość.

Może to zwykła nieśmiałość?

Mutyzm wybiórczy to nie tylko niemówienie. To napięte ciało i maskowata twarz. Nierzadko- zaciśnięte dłonie. To godziny samotności i milczącego cierpienia. Dziwne zachowania, które z boku bardzo trudno zrozumieć, za to najłatwiej okrutnie ocenić: lenistwo, złośliwość, głupota. Mutyzm wybiórczy to wycofanie. Niesygnalizowanie potrzeb (także fizjologicznych) i nieustanna walka z ciałem. To wreszcie najprawdziwszy, najstraszniejszy lęk, który paraliżuje. W przypadku MW paraliżuje przed mówieniem. Nieśmiałość to cecha osobowości. Osoba nieśmiała jest nieśmiała zawsze. Nie chce mówić (taka jest jej wola), bo się wstydzi, nie czuje się zbyt pewnie i generalnie nie lubi być w centrum uwagi. Z czasem jednak się przełamie. Zaaklimatyzuje. Oswoi. Dalej nie będzie  z wielką przyjemnością recytować wierszy na Dzień Babci, ale w tej swojej nieśmiałości naturalnie zbuduje relacje. Znajdzie wianuszek przyjaciół, z którymi będzie spędzać czas. Kiedy poczuje głód- powie. Kiedy stłucze kolano, zwichnie kostkę- poprosi o pomoc. Dziecko, które mierzy się   z mutyzmem wybiórczym, chce mówić! To lęk paraliżuje je tak bardzo, że nie jest w stanie wydusić  z siebie nawet szeptu. Poziom stresu, jaki w sytuacji społecznej przeżywa to dziecko, jest zbyt duży. Zachowanie to jest jednak wybiórcze. Są bowiem sytuacje, w których dziecko z MW zachowuje się adekwatnie do wieku. Bez kłopotu się komunikuje, a jego zachowanie nie sygnalizuje niczego niepokojącego. Niestety, kiedy dziecko znajdzie się w sytuacji, w której odczuwa lęk, który z kolei ujawnia mutyzm, niemal zupełnie odcina się od świata. Choć czas mija, ono nie aklimatyzuje się. Nie nawiązuje relacji. Nie staje się śmielsze. Wciągnięte w zabawę zaczyna płakać i kompletnie się rozsypuje, ponieważ odczuwany stres jest tak silny. Dziecko zupełnie sobie z nim nie radzi. I nie poprosi o pomoc, choćby złamało nogę… Dziecko z MW, aby nauczyło sie funkcjonować społecznie, potrzebuje pomocy. Samo sobie nie poradzi. Samo nie dojrzeje. Samo się „nie rozgada”. Bo problem nie tkwi  w chęci mówienia. Tylko w oswojeniu przestrzeni i przepracowaniu lęku. Wychodzenie z mutyzmu wybiórczego jest procesem, a jego powodzenie zależy od współpracy całego środowiska dziecka- w tym jego dwóch najważniejszych filarów: domu i przedszkola.

Pelerynka niewidka

Przedszkolaków z MW bardzo często nie widać. Dobrze funkcjonują w grupie, nie wdają się w konflikty. Są sumienne, ambitne i nierzadko- bardzo inteligentne. Wykonują polecenia, ładnie pracują. Nie sprawiają najmniejszego kłopotu. Idealne dzieci. „Tylko” nie mówią. Albo szepczą. Jest to dziwne, ale nieśmiałość wiele tłumaczy. Pod przykrywką nieśmiałości dzieci z MW bywają niezauważone przez cały okres edukacji przedszkolnej!. Cierpią  w milczeniu, a ich problem pogłębia się i narasta. Powoli rozlewa się na całą rodzinę, choć ona jeszcze o tym nie wie. Dopiero, kiedy sprawdza się gotowość szkolną tych dzieci, zaczynają być stawiane pytania. Trzeba ma mieć świadomość, że terapia MW prowadzona  z sześcio- czy siedmiolatkiem znacznie różni się od pracy z młodszym dzieckiem. Po pierwsze dziecko trwa w mutyzmie nie miesiące, ale lata i wypracowało już sobie pewne strategie i schematy, które trudniej będzie przełamać. Praca nad wychodzeniem z mutyzmu wybiórczego będzie zdecydowanie trudniejsza i potrwa dłużej. Dodatkowo starsze dziecko jest zdecydowanie bardziej świadome swoich problemów. Dochodzą utrudnione relacje z rówieśnikami, ocena i wykluczenie z grupy (wszak starsze dzieci nie akceptują już tak łatwo inności, a różnice wychodzą na pierwszy plan). Nieraz do terapii MW należy dodać pracę z samooceną, a nierzadko pomocy i wsparcia potrzebuje cała rodzina. Właśnie dlatego tak szalenie istotny jest czas, w którym MW zostanie rozpoznany. Im szybciej, tym lepiej. Im młodsze dziecko, tym łatwiej wyprowadzić je z mutyzmu.

Czy to wina przedszkola?

Mutyzm wybiórczy często ujawnia się wraz z pójściem dziecka do przedszkola, bo wtedy jego sytuacja diametralnie się zmienia. Nowa sytuacja społeczna, w której znalazło się dziecko, naraz aktywuje cały mechanizm, który uaktywnia MW. Trzeba jednak zaznaczyć, że dzieje się tak u dziecka, które już wcześniej było lękowe, a pytanie w tym przypadku nie brzmiało: „Czy wystąpi mutyzm?”, tylko: „Kiedy mutyzm się ujawni?”. Pójście dziecka do przedszkola może być wyzwalaczem MW, ale nie jego przyczyną. To nie wina przedszkola, że dziecko mierzy się  z mutyzmem wybiórczym. MW i tak by się ujawnił. Jak nie w tej placówce, to w innej. Przedszkole ma jednak szansę zasygnalizować problem i zdusić mutyzm, zanim lęk zacznie trawić inne sfery życia dziecka.

 

 

 

Bibliografia:

·        Hanny M. Górna Bp wyd. 7-8. Kraków 2021

·        Cabała M, Leśniak-Stępień A, Szot R, Szyszka K Mutyzm wybiórczy. Trzy spojrzenia. Kraków 2016